Jeśli kochasz dwie osoby jednocześnie to wybierz tę drugą,
bo gdybyś na prawdę kochał tę pierwszą
nie zakochałbyś się w drugiej.
- Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego się rozstaliście? Nie wierzę, że go zdradziłaś.
- Byłaś kiedyś zakochana? Zakochana tak, że wiedziałaś, że on jest tym jedynym? Że jesteś w stanie poświęcić dla niego wszystko? Nawet rodzinę, karierę czy pieniądze.
- Byłam i wciąż jestem zakochana. W jednej i tej samej osobie - od początku do końca.
- Miałaś szczęście, że od razu na niego trafiłaś. Mnie się nie udało. Myślałam, że się udało, ale było zupełnie inaczej. Myślałam, że on był tym jedynym , ale to było kłamstwo, w które oboje chcieliśmy wierzyć.
- Przecież on cię nadal kocha! Nadal chce z tobą być, nawet mimo tego, co mu zrobiłaś.
- Co ja mu zrobiłam? Widzę, że znasz tylko połowę opowieści, wiesz, co się zdarzyło, ale tylko z jego punktu widzenia. Mój jest zupełnie inny.
- Kiedyś byłyśmy przyjaciółkami... nadal jesteśmy. Może więc dasz mi poznać swój punkt widzenia?
- Dobrze, opowiem ci wszystko po kolei, ale tak, jak ja to widziałam. Nie proszę cię o rozgrzeszenie, czy wybaczenie, chociaż nie masz mi czego wybaczać. Chcę tylko, żebyś zrozumiała, co się naprawdę stało. Wiesz, jak burzliwy był ostatni rok w Hogwarcie. Wielka bitwa, śmierć Voldemorta, pobyt Severusa w Mungu i śpiączka Harry'ego. Myślałam, że zwariuję. Nie mogłam już sobie z tym wszystkim poradzić. Tyle osób zginęło, a Harry był na skraju życia i śmierci. Tak się bałam... Nie chciałam go stracić. Jest dla mnie najbliższą osobą - traktuję go jak starszego brata, którego nigdy nie miałam. Wtedy pojawił się Draco - elegancki, elokwentny, przystojny i skruszony. Chciał rozgrzeszenia, przebaczenia. Miał nadzieję, że jeśli zbliży się do nas i nam pomoże, zrekompensuje swoje niecne postępki. Było mi go żal, przyznaję. Widziałam w nim wroga, ale i w pewnym sensie ofiarę. Ofiarę tej wojny, tak głupiej i niepotrzebnej. Chciałam mu pomoc, a on chciał pomoc mnie. Dzięki niemu wszystko było takie bardziej znośne. Uwierzyłam, że Harry się obudzi, a Draco uwierzył, że może naprawić świat. Tak to się wszystko zaczęło. Później były długie spacery, wykwintne kolacje, intymne rozmowy, aż w końcu zakochałam się. Zakochałam się całym moim młodzieńczym sercem, całą moją duszą. Nie widziałam świata poza nim, wszystko inne przestało się liczyć. Po roku Malfoy się oświadczył. To było takie piękne... Zabrał mnie do Egiptu - wiedział, że zawsze chciałam zbadać tę kulturę. Pokazał mi najpiękniejsze miejsca. Na sam koniec zostawił Aleksandrię. Siedzieliśmy nad brzegiem morza, podziwiając piękny zachód słońca. Wtedy on klęknął przede mną i mi się oświadczył. Powiedział, że nie wyobrażał sobie innego miejsca, w którym mógłby to zrobić. Boże, jak ja go kochałam! Później był ślub. I na tym skończyła się sielanka.
- Skończyła? Dla mnie byliście parą idealną. Piękni, młodzi, uśmiechnięci i odnoszący sukcesy. Do tego obnosiliście się wszędzie ze swoją miłością.
- To było tylko na pozór, na pokaz. Po co ludzie mają wiedzieć, jak było naprawdę. Na zewnątrz kochająca się para, a w środku dwoje samotnych i coraz bardziej obcych sobie ludzi. Kochaliśmy się, nie zaprzeczę. Jednak nie spędzaliśmy ze sobą każdej wolnej chwili. Tych chwil było niewiele, a kiedy już się zdarzyły, każde z nas podążało swoją drogą. Ja szybko awansowałam na ordynatora na dziale urazów pozamagicznych, a Draco został szefem Biura Przestrzegania Prawa. Nim zauważyłam, coś się zmieniło. Jednego dnia byliśmy nierozłączni, zakochani w sobie na zabój, a następnego byliśmy tylko współlokatorami. Wiem, że ciężko to zrozumieć. Mnie też było ciężko. Kiedy zauważyłam, jaka jestem samotna, zapragnęłam jego bliskości. Wracałam wcześniej do domu, robiłam obiad i czekałam. Z dnia na dzień coraz dłużej i dłużej. W końcu przestał nawet wracać na noc. Kiedy już przychodził do domu, pachniał alkoholem i damskimi perfumami. Kilka razy zauważyłam na jego koszuli ślady szminki. Kiedy już zdobyłam się na odwagę i powiedziałam mu o wszystkim, zażądałam wyjaśnień - stało się najgorsze. Draco zdenerwował się i zaczął na mnie krzyczeć. Mówił, że to ja zrujnowałam to małżeństwo, że tylko i wyłącznie przeze mnie jest tak, jak jest. Oznajmiłam mu, że chcę separacji, nie wiem sama dlaczego, to był impuls. Wtedy on mnie uderzył - tylko raz, ale jednak uderzył.
- I dlaczego nigdy nam o tym nie powiedziałaś? Zawsze myślałam, że on jest ideałem, że to ty wszystko zrujnowałaś!
- Widzisz już chyba dlaczego. Po co miałam słuchać pełnych niedowierzania komentarzy? Zresztą, wtedy jednak z nim zostałam. Po co miałam się przyznawać komuś, że Draco mnie uderzył, a ja, pełna skruchy po przeprosinach i namowach, w końcu do niego wróciłam? Było mi wstyd. Najzwyczajniej w świecie wstyd. Za własną słabość i uległość. Nie chciałam nikomu mówić, co się stało. Nie chciałam użalać się nad sobą, po co mi wasze współczucie? To byłoby żałosne. Tylko wzbudziłabym waszą litość.
- Obronilibyśmy cię!
- W jaki sposób? Nikt nie był w stanie mnie obronić. Szczególnie wy. Kiedy już straciłam wszelką nadzieję, pojawił się Severus. Przyszedł odwiedzić swojego chrześniaka, jednak został, mimo że Draco był wtedy w pracy. Rozmawialiśmy, jednak była to rozmowa zupełnie inna, niż w Hogwarcie. Nie ubliżał mi, potraktował mnie jak członka rodziny. Zaczął też przychodzić coraz częściej. W końcu jego wizyty stały się codziennym rytuałem. Kilka razy był świadkiem naszych awantur. Albo raczej awantur Draco - były to jednostronne wrzaski z jego strony. Snape szczerze mi współczuł i z czasem zaczął mnie bronić. Dzięki niemu uwierzyłam, że to wszystko może się zmienić. Pomógł mi, jako jedyny. W końcu odważyłam się uciec od Draco. Schroniłam się przed nim u Severusa. Nim się obejrzałam, to on zajął główne miejsce w moim sercu.
- Czemu nie powiedziałaś mi tego wcześniej?
- Co by to dało?
- Nie wiem... Jednak na pewno nie byłoby tej rozmowy.
- Byłaby... prędzej czy później. Jakoś musiałaś się dowiedzieć. Jednak dziękuję ci, że mnie wysłuchałaś. Teraz mi trochę łatwiej. Teraz, kiedy zostałam sama, kiedy jego już nie ma przy mnie. Ocalił mnie i to nie raz, a dwa razy. Najpierw od Malfoya, później od pewnej śmierci.
- Przepraszam, Hermiono. Przepraszam, że byłam taka ślepa. Może teraz on by żył.
- Teraz już za późno, Ginny. Nic nie wróci mu życia.
Jejku jaka smutna miniaturka :C Ale bardzo ładna *.* Bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Dlaczego go już nie ma? Dlaczego? :c A Hermiona została sama... Nie no świetna miniaturka!
OdpowiedzUsuńNa początek, śliczna jest ta wstawka o kochaniu dwóch osób - potem się dziwię, że mam jakieś nierealne wyobrażenia na temat związków, ale to długa historia ^^
OdpowiedzUsuńA miniaturka rzeczywiście smutna, chociaż nie spodziewałabym się takiego zachowania po Draco, raczej po Ronaldzie ;> I tak to jest, że wszyscy najlepsi zawsze odchodzą młodo... (jeeej, wpadło mi przed chwilą w ręce moje stare wypracowanie o upadku cywilizacji i mam jakiś ponury nastrój xd)
Ojejciu! *.*
OdpowiedzUsuńTo takie smutne! Kocham Dramione i Sevmione, więc to było takie...dziwne? Można to tak nazwać. Najpierw była z Draco. Cieszyłam się! Ale uderzył ją? Zdradził? Złamałaś mi serce...
A potem Sev... rozmowy,Severus broni Miony, Miona do niego ucieka i... jego śmierć... Po raz kolejny złamałaś mi serce!
Kobieto, tak się nie robi! Mimo to kocham twoje miniaturki! Ta była cudowna, wielka gula stoi mi w gardle, ale co tam... Pozdrawiam i weny życzę! Lady Malfoy :*
Ps. Zapraszam do mnie, też piszę miniaturki :)
Popłakałam się. Nie dość, że krótkie, że pisane tylko dialogiem - za co ci dziękuję, bo mimo wszystko, podoba mi się to, to w dodatku na końcu przebiłaś mnie mieczem w serce.
OdpowiedzUsuńSeverus umarł :<.
Nie wiem, co napisać oprócz tego, że mimo, że przeczytałam to w chwilę to płakałam dwa razy tyle. Uwielbiam takie opowiadania, takie na których mogę beczeć. Taka już jestem, lubię się wzruszać. Dziękuję ci za to.
Mam nadzieję, że niebawem coś dodasz, bo kurde, warto poczekać.
Weny mnóstwo, do siebie zapraszam :).
Pozdrawiam ciepło.
Fajnie, że napisałaś sam dialog, bardzo dużo w nim pokazałaś :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi tylko Severusa...
Pozdrawiam i weny życzę :)
/*
OdpowiedzUsuńNiere tylko moi ukochani ślizgoni. Kim była dziewczyna rozmawiająca z Hermioną? Super opowiadanko, mam po nim różne refleksje. :C Kocham Sevmione, tylko nie zawsze lubie jak Sev zabiera ukochaną chrześniaka. :D
To było tak strasznie smutne. Miałam nadzieje, że Hermiona ułoży sobie życie na nowo z Severusem, jednak nie zawsze jest tak, jak sobie zapragniemy. Muszę Ci powiedzieć, że strasznie wzruszyłaś mnie tą miniaturką. Stworzyłaś coś wspaniałego, jedynie za pomocą dialogu. Naprawdę piękna praca :)
OdpowiedzUsuń